Moda dzieli społeczeństwo niczym tort krojony "po cięciwie"… Wystarczy rzucić okiem na wielkomiejskie ulice, by charakter owego kroju dojrzeć. Na szczęście nie są to podziały rodem z tych, które sieją obywatelskie animozje czy masowe protesty. Przeciwnie. Są przejawem czystej demokracji przyzwalającej na to, że każdy z nas sam decyduje, w jakiej to części owego barwnego tortu chce się znaleźć: czy wśród zaangażowanych czy zdystansowanych; letnich czy ultra chłodnych; samozwańców modowych czy tych, dla których mogłoby jej w ogóle nie być. Ale jak w przypadku wielu podziałów, tak i w tym wypadku można by postawić jedno zasadnicze pytanie: czy słowo „moda” – bądź co bądź nieoficjalnie najbardziej z omnipotentnych haseł świata – dla każdego z nas znaczy to samo? Bo jeśli nie – a chyba raczej „nie” – to cóż my robimy po różnych stronach barykady?!
***
Nina Garcia to ktoś więcej niż fashionistka czy stylistka. To filozofka mody. Z jej wydawniczego tryptyku: Mała czarna książeczka stylu (MC); Klasyczna setka, czyli co powinna mieć każda kobieta z klasą (KS) oraz Strategia stylu. Mniej znaczy więcej, czyli jak mieć klasę i kupować z głową (SS) przewija się jedna zasadnicza myśl: styl to osobisty wyraz tego, kim jesteśmy, a to, w co się ubieramy, jest wyrazem manifestacji części nas samych. Wielką zaletą jej książek jest sformułowanie kilku elastycznych i uniwersalnych zasad, dzięki którym każda z nas po ich przyswojeniu pozna siebie w lustrze. Bo po lekturze Niny Garcii chciałoby się zawołać: porzućcie barykady, nie dajcie się cięciwie, zjednoczcie się! W…? Byciu sobą, oczywiście.
Bo jakże często zdarza się, że w wyniku dyktatu mody znikają osobowości, a wyłaniają się chodzące manekiny? Sztuką bycia modnym i stylowym – jak zdaje się mówić Garcia – nie jest sekundowanie trendom. To bycie klasycznym. Jeśli jednak zbudujemy już w szafie swoją „bazę”, to cóż stoi na przeszkodzie, by nieco zaszaleć, a nawet poflirtować z kiczem? Bo „moda jest droga, lecz styl nie” (MC, s.43). Świat dodatków i ich niekonwencjonalnych zastosowań to dla autorki sposób na nieustanne odświeżanie garderoby bez zbytniego obciążania konta. Autorka doszukuje się w nich nawet emanacji psychoterapeutycznej: „Kobietę łączy z dodatkiem niezwykle istotna i fundamentalna relacja. Należy je dobierać tak jak przyjaciół, wybierając tę, które cię uzupełniają, dają przyjemność, pozwalają śmiało kroczyć przed siebie i tkwią wiernie przy twoim boku, znosząc dzielnie twoje wzloty i upadki, pojawiające się i przemijające romanse i… kilogramy. Dodatki, tak jak przyjaciele, świadczą o nas samych” (MC, s.36). I poświęca im wiele miejsca, realizując niejako przy tym powiedzenie Susan Catherin, że ciągłe hołdowanie dyskretnej elegancji jest jak udawanie martwego…
Mała czarna księga stylu jest w dużym stopniu wykładnią filozofii stylu. Zainwestowanie w bazę, dodatki pełne pasji, dobrą parę butów, szałową torebkę i dobrego krawca to stałe elementy na mapie naszych poczynań. Bo ubierać się trendy, nie zawsze znaczy – stylowo. Bo styl to wiedza: jak komponować garderobę, jak inwestować w bazę, jak kupować z pasją, jak nie zostać ofiarą mody, jak mieszać style, jak być niedoskonałą (sic!) oraz: że buty są niezwykle ważne, a pieniądze nie są najważniejsze. Znamienne dla wszystkich części tryptyku Niny Garcii jest to, że zasady, które wykłada, bronią się dzięki próbie czasu. Bo trudno odmówić „nieśmiertelności”: małej czarnej, białej męskiej koszuli (któż nie pamięta ubraną w nią zjawiskową Umę Thurman w Pulp Fiction), kaszmirowemu kardiganowi lub golfowi, trenczowi – którego historia dowodzi, że bardziej zaadaptował się w żeńskiej garderobie niż w brytyjskiej armii – dżinsom, klasycznemu męskiemu zegarkowi, brylantom (rzecz jasna), balerinom i… symbolowi kobiecej niezależności – szałowej torebce.
Klasyczna setka z kolei to swoista lista zakupów… Rozpoczyna ją sukienka trapezowa, od której autorka przechodzi do bransoletek, pasków i czarnych kryjących rajtuz, peleryn, kopertówek i swetrów z warkoczami, pierścionka koktajlowego, kurtki dżinsowej, espadryl, torebek hobo, sukni wieczorowej, wysokich kozaków i spódnicy ołówkowej, czerwonej szminki, marynarki safari, jedwabnej apaszki, naszyjnika, smokingowej marynarki, parasola etc., etc. O broszce pisze na przykład tak: „To dodatek, który jest w stanie wyrażać twórczy aspekt Twojej osobowości. Wyszperaj gdzieś duże, interesujące egzemplarze o nietypowych wzorach. Wpinaj je we włosy, przypinaj do kapeluszy albo do ubrań, ale w dość nieoczekiwanych miejscach” (KS, s. 38). Prezentując blezer, zwraca uwagę na to, że cała jego uroda polega na tym, że „jego charakter odzwierciedla połączenie pierwiastka męskiego i kobiecego, oficjalnego i sportowego, klasycznego i najmodniejszego, eleganckiego i seksownego” (KS, s. 34). I wykłada radę (jedną z licznych): „ […] Blezer powinien poruszać się razem z Tobą, w żadnym wypadku nie może się ciągnąć ani marszczyć” (KS, s. 35). Zwracając natomiast uwagę na seksowny atrybut kobiecy w postaci męskiego kapelusza i przekonując do jego noszenia, pointuje jednak tak oto: „Bądź do niego w pełni przekonana. Jeśli nie nosisz kapelusza z wielką pewnością siebie, po stylu i klasie nie zostanie ani śladu” (KS, s. 102).
Strategia stylu natomiast dostarcza sposobów na to, jak gospodarować tym, co już mamy. Tej części przewodniczy myśl, zawarta w tym oto fragmencie: „Suknia od Prady jest niezaprzeczalnie dziełem sztuki, ale jest nim również zdobycz wyszukana w sklepie z używaną odzieżą uzupełniania właściwie dobranymi dodatkami” (SS, s. XVIII). A ileż to takich zdobyczy jesteśmy w stanie wyciągnąć z odmętów szafy i tchnąć w nie nowego ducha! Strategia Niny Garcii oparta jest na trzech krokach: co już mam?; czego potrzebuję?; czego chcę?. Inwentaryzacja według niej nie ma polegać ani na masowym wyrzucaniu ani na chomikowaniu. Oparta jest na zasadzie trzy razy „o”: ograniczaj, odnawiaj, odzyskuj. Gdy dochodzimy do drugiego punktu strategii, Garcia radzi: kupuj mądrze, z klasą i na lata. Wymieniaj pomysły. Poszukuj inspiracji (bo jak mawiał Dali: Ci, którzy nie chcą niczego naśladować, niczego nie stworzą) i… zobacz siebie w stroju, którego nigdy sama byś nie wybrała. Myślę, że niejedna z nas doświadczyła choć raz tego cennego odkrycia. I czy wówczas ta kobieta w lustrzanym odbiciu nie była zjawiskowa…?
Jedno jest pewne: moda i styl według Niny Garcii to indywidualny punkt widzenia każdej z nas. Wtajemniczając czytelniczki w historię rękawiczek, torebek, płaszczy, spódniczek czy okularów lotniczych Ray-Ban zachęca je same do spojrzenia wewnątrz siebie i do podróży w czas miniony. I mówi: wspomnij kobiety, które zachwycały cię w dzieciństwie; kolory, którymi się otaczałaś; ulubione aktorki, które wytyczały niegdyś szlaki twoim marzeniom. Nina Garcia mówi: to trwa. Jest w Tobie. Wystarczy, byś to… założyła!
Tekst ukazał się także w magazynie "Klub Kobiet"